niedziela, 11 września 2011

W(T)C

Wiedziałem, wiedziałem. Przez skórę czułem, że w 10. rocznicę zamachów na WTC media dadzą popis. Takt i wyważenie nie są mocną stroną dziennikarzy. Spodziewałem się więc, że wśród archiwalnych zdjęć samolotów wbijających się w szklaną ścianę, płonących wieżowców, sterczących resztek konstrukcji i przechodniów uciekających przed chmurą pyłu zobaczę to, co dotąd uważałem za szczyt niedelikatności: zdjęcia ludzi wykonujących samobójcze skoki z wież WTC. Zwracam Twoją uwagę na czas przeszły - "uważałem". Jakże się myliłem!

Fotoreportaż z samobójstwa to nie szczyt, ale zaledwie pagórek. Portal "Onet" poszedł na całość i opublikował - proszę o uwagę - quiz "10 rocznica zamachu na USA. Sprawdź swoją wiedzę!". Zupełnie jakby chodziło o rocznicę pierwszego koncertu "Beatlesów" lub lądowania na Księżycu, w 19 pytaniach możesz sprawdzić swoją jedenastowrześniową erudycję. Czujesz już tę ekscytację? Masz już wypieki na twarzy?

Poziom jest wyśrubowany - żadne tam audiotele w stylu "Którego dnia dokonano zamachów z 11 września - 10, 11 czy 12?". Autor był ambitny.

"Ilu porywaczy uprowadziło cztery samoloty i dokonało zamachów z 11 września? 14, 19 czy 23?" Nie wiesz? Uuu, słabiutko. Może dalej będzie lepiej.

"George W. Bush dowiedział się o zamachu na World Trade Center: na swoim ranczu w Teksasie, w szkole podstawowej na Florydzie, gdzie czytał dzieciom bajki czy podczas wizyty zagranicznej w Meksyku?"

"Jak nazywał się terrorysta egipskiego pochodzenia, który dowodził terrorystami 11 września: Ahmed al-Ghamdi, Chaled Szejk Mohammed czy Mohamed Atta?"

"Synowie Saddama Husajna, Udaj i Kusaj, którzy podczas rządów ojca zajmowali wysokie stanowiska w państwie zginęli: podczas bombardowań rodzinnego miasta ich ojca - Tikritu, w zasadzce zorganizowanej przez tzw. Koalicję antyterrorystyczną, czy na froncie, podczas walk z amerykańskimi wojskami?" (tu ewidentny błąd grafika, bo zamiast ociekającego krwią zdjęcia zwłok Husajnów Juniorów widzimy zaledwie portret ich ojca)

"W jakim stanie rozbiła się maszyna, która miała ponoć trafić w Biały Dom lub Kapitol? W Teksasie, w Waszyngtonie, czy w Pensylwanii?" To pytanie, po uzupełnieniu o czwartą odpowiedź, idealnie nadawałoby się do "Milionerów". Ech, już czuję te emocje, już widzę te zaciśnięte kciuki narzeczonej uczestnika konkursu. "Zenonie, zaznaczyłeś odpowiedź C. [dłuuuuga pauza] I to jest dobraaa odpowieeeedź!!! Taaaak!" Światła! Okrzyki radości! Całusy z widowni i na widownię! Taaak, dziękujemy Ci Al-Kaido, że rozbiłaś się porwanym boeingiem już w Shanksville, zamiast dolecieć gdzieś dalej!

Tylko pośpiech usprawiedliwia redaktorów Onetu, że nie rozwinęli swego projektu bardziej. Aż się przecież prosiło.

"Jakim paliwem napędzane były silniki samolotów wbitych w WTC? Paliwem lotniczym, ropą naftową czy benzyną bezołowiową?" Sponsorowany link mógłby prowadzić do artykułu o sytuacji na rynkach paliw.

"Ile czasu spadali pracownicy WTC z najwyższego piętra?"

"Syn strażaka który zginął w akcji ratunkowej: A) popełnił samobójstwo, B) zaczął brać narkotyki czy C) wstąpił do sekty?"

W nagrodę za wypełnienie można by było ściągnąć zahasłowany plik .avi z nagraniem ostatnich telefonów pasażerów lotu UA93. Za najlepsze odpowiedzi dostałbyś pocztą miniaturową figurkę człowieka wyskakującego z WTC. Mogłaby nawet wygrywać jakąś melodyjkę lub świecić oczami.

Teraz na poważnie. Kim trzeba być żeby z czegoś takiego robić show i zabawę? Bezdusznym sukinsynem? Naćpanym ignorantem? A może po prostu idiotą? Nie chodzi mi o to, by robić z zamachów na WTC tradycyjny polski patos i "zęby wybijane przez gestapo w rytm Chopina". Chodzi mi o zwykłe, proste uszanowanie ludzkiej śmierci. Ja wiem, że żyjemy w czasach, w którym tłuszcza musi koniecznie znać intymne szczegóły pożycia celebrytów. Już się powoli oswajam z myślą, że szpitalne karty gorączkowe znanych ludzi najpierw są wrzucane do Internetu, potem publikowane w gazetach, a dopiero potem dostaje je pacjent i rodzina.

Nie przyzwyczaiłem się jednak (jeszcze?) do takiego samego traktowania śmierci. Usprawiedliwiam operatora kamery filmującego samobójcze skoki. Był w szoku, poza tym to taki sam dokument dla potomności jak zdjęcia z wyzwolenia Auschwitz. Nie mam jednak żadnego usprawiedliwienia dla ludzi, którzy puszczają to w programach info jako podkład dla aksamitnego głosu spikera. Czy ktoś z redakcji zastanawiał się nad tym, co musiało wpłynąć na decyzję o skoku z 90. piętra? Co się działo w głowach samobójców? Czy z równym dokumentacyjnym zapałem "dziennikarze" pokazywaliby światu zdjęcia ze zgonu swoich rodziców?

A potem robili quiz na temat ich ostatnich dni w szpitalu?

Niedawno czytałem o nowej metodzie utylizacji zwłok - po prostu się je rozpuszcza i spłukuje, choćby do sedesu; resztki kości miele na proszek i jak wyżej. Zgwałcony oglądaniem na telebimach w centrach handlowych nagrań samobójstw z WTC czuję, że sam proces umierania trafił do sedesu znacznie wcześniej.


PS. W 1995 roku "Grupa Rafała Kmity" w programie "Kto odwalił kitę" sparodiowała telefoniczne quizy pewnej rozgłośni radiowej. Parodia była (wtedy) odważna, niemal absurdalna, a tematem była właśnie śmierć. Minęło 16 lat i skecz z kategorii "kabaret" trafił do kategorii "dokument"? Wygląda na to, że tak.